Mijały dni, tygodnie.. Była już w domu z którego praktycznie nie wychodziła. Gdy spoglądała w lustro widziała swój cień. Podkrążone oczy, blade policzki i zimne usta, przestała czuć nawet ból. Nie czuła nic poza tęsknotą i tą niepohamowaną miłością do człowieka który ją opuścił. Nienawidziła się za wszystko a najbardziej za to, ze to nie mogła być ona. Była w stanie zrobić wszystko by żył. By znów przyszedł do niej z uśmiechem od ucha do ucha i przytulając ją do siebie powiedział, ze wszystko się ułoży. Nigdy nie wyobrażała sobie, ze może go stracić, a na pewno nie tak. Nie miała żadnego wsparcia. Nie poszła nawet na jego pogrzeb, ani później na jego grób.
Późnej nocy w równe 3 miesiące po śmierci jej ukochanego, dostała wiadomość. Ze łzami w oczach spojrzała na telefon i wtedy z przerażeniem spojrzała na nadawcę „Skarb :*”. Znieruchomiała, wgapiona w ekran telefonu siedziała i patrzyła, aż w końcu odczytała wiadomość „Kotku przyjdź do mnie, proszę. I nie płacz. Obiecałaś mi to przecież, że nigdy nie zapłaczesz przeze mnie”. Niewiele myśląc założyła coś na siebie i wybiegła z pustego domu. Nie zważając na nic biegła tyle ile sił w nogach na cmentarz.. Tam gdzie leżał on.. Szukała jego grobu ponad godzinę, aż w końcu ujrzała świeży grób, leżało na nim pełno kwiatów, paliło się mnóstwo zniczy. Zbliżała się noc, było prawie pusto. A ona siadając obok niego płakała jak małe dziecko.
- kocham cię, wciąż cię kocham. Nie potrafię zapomnieć… jest mi tak cholernie ciężko, jakby ktoś rozciął moją klatkę piersiową i zabrał z niej kawał serca. Wiesz czuję się taka samotna – zaczęła szeptać, spoglądając w niebo.. było tak samo ponure jak 3 miesiące temu. Jej wzrok pokierował się na wprost. Ujrzała chłopaka, który miał sylwetkę prawie identyczną jak jej ukochany. Do tego ta bluza.. jego ulubiona. Z drżącymi nogami wstała po czym zaczęła się do niego zbliżać..
c.d.n.