poniedziałek, 24 stycznia 2011

6.


Kolejne dwa dni miałem wycięte z życia. Spędziłem je w łóżku, przesypiając każdą godzinę. Nie mogłem jeść, jedynym lekarstwem były tabletki nasenne, dawały mi spokój.
Minęły 3 dni od jej śmierci, nadszedł dzień jej pogrzebu. Od rana za oknem padało. Jakby niebo płakało wraz z nim i cierpiało, tak cholernie mocno. Szare niebo idealnie oddawało moje uczucia.
Siedziałem jak idiota gapiąc się za okno, moje serce delikatnie biło, kłując przy tym jakby pękało z bólu. Założyłem czarne spodnie i koszulę. Dopinając guziki w oczach stanęły mi łzy. Nie byłem gotowy na to .. żeby być na jej pogrzebie, ale musiałem. Musiałem tam iść. Ostatni raz pożegnać moją księżniczkę.
Wchodząc do kaplicy zobaczyłem białą trumnę, a w środku ją. Miała na sobie biało czarną sukienkę, jej blada twarz leżała bezwładnie, a w dłoniach miała splątany różaniec. Moje serce zaczęło krwawic, ten widok wzbudził we mnie tyle bólu. Zacząłem płakać..  Nikogo nie było obok. Byliśmy tylko we dwoje. Ukląkłem obok trumny gładząc jej twarz. Ta delikatność, która zawsze ogrzewała moje serce.. teraz zimna. Blada twarz, na której widniały rysy cierpienia, przed którym jej nie uchroniłem.
`Przepraszam maleńka, tam strasznie cię przepraszam, ze nie pomogłem ci wtedy. Że nie było mnie przy tobie kiedy twoje dłonie stawały się zimne, że nie oddałem ci mojego serduszka, żeby biło w tobie. Że nigdy nie powiedziałem ci, jak jesteś ważna. Od kiedy cię poznałem zakochałem się .. w twoim uśmiechu, w twoich oczach, w twoich wygłupach i ciepłych dłoniach.. zawsze byłaś najważniejsza, ale bałem się że zbliżając się do ciebie wszystko zniszczę.. naszą przyjaźń to co tak długo układaliśmy. Ale sama wiesz.. to wszystko miało wyglądać inaczej. Miał być ślub.. Ty w białej sukni, ja obok ciebie. Mieliśmy mieć gromadkę rozbrykanych dzieci i biały dom  z wielkim ogrodem, w którym przebywalibyśmy każdej nocy. Mieliśmy się razem zestarzeć, i chodzić ze zmarszczkami na twarzy i wnukami na spacery. Mieliśmy być przykładem przyjaźni.. miłości. W naszych planach wszystko wyglądało inaczej. A ty leżysz tu teraz zimna, jesteś już gdzieś tam daleko, a ja .. ja jestem tutaj. Przecież to takie niesprawiedliwe, kochanie` - zacząłem płakać, a w drzwiach pojawili się jej rodzice. Jej matka spoglądając na mnie wybuchła płaczem, a ojciec trzymał ją zaciskając wargi. Musiałem wyjść, na dwór nie mogłem wytrzymać tego wszystkiego. Idąc chodnikiem ludzie patrzyli na mnie z politowaniem. Nawet nie zdawali sobie sprawy co wtedy czułem, jaki wielki ból panował wewnątrz mnie.
Nie poszedłem do kościoła, nie byłem w stanie.. Na cmentarzu stałem dalej .. tłum ludzi z parasolkami otoczył jej grób, a ja stałem i patrzyłem na to. Moje łzy łączyły się deszczem.
Kiedy zaczęło się ściemniać, ostatni ludzie odeszli od grobu. Wtedy podszedłem. Ten napis z jej imieniem i nazwiskiem wzbudził we mnie ogrom nienawiści do zycia. Położyłem się na jej grobie i leżąc zacząłem opowiadać jej o wszystkim..



c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty